Nieszczęsne przypadki

By | 2/28/2016 Skomentuj




Budzi się rano. Otwiera jedno oko, zerka na telefon i ocenia, czy budzik który dzwonił to ten ostateczny, czy jeszcze może chwilę poleżeć. Może.
Przytula się do faceta, który leży obok. Jej faceta. Jednego, jedynego, przy którym zasypia od wielu lat i przy którym zasypiać będzie jeszcze nie jednej nocy.

Nastaje godzina zero. On biega po mieszkaniu i szuka kluczy, telefonu, portfela. Jedną nogą w kuchni - parzy dwie kawy, drugą nogą w łazience myje zęby. Dzień jak co dzień.

Zmusiła się, by wstać z łóżka. Jakiś gorszy dzień nie pozwala cieszyć się słońcem za oknem. Kawa, pyszna kawa trochę podnosi na duchu. Robi najlepszą na świecie, zawsze w jej ulubionym kubku.

Żegnają się jak co dzień.

-Śniadanie zabrałeś?
-Mhm. Dzięki. Kocham cię. Lecę.
-Pa.
-Pa kocie.

Buziak, przytulenie, uśmiech.




Kalendarz pokazuje, że dziś pierwszy dzień wiosny. Cóż, dzień jak co dzień.
Budzik dzwonił jak co rano. Zapach kawy roznosi się po mieszkaniu. Pies sąsiadów szczeka, pewnie na listonosza. Jakieś dziecko płacze, pewnie nie chce iść do przedszkola.
Poranek jak setki, tysiące...

Budzik, kawa, śniadanie, buziak.

Telefon.

Wypadek.

Szok.


Po jakimś czasie odzyskuje świadomość.

Świadomość, że być może właśnie dopija ostatnią kawę, którą dla niej zrobił.
Świadomość, że rzucone obok kosza na pranie skarpety NIC nie znaczą.
Świadomość, że sekunda mogła zaważyć nad tym, przy czyim boku spędzi kolejne lata.




Są takie dni, momenty w życiu, które je całkowicie przewartościowują. Choroba, śmierć bliskiej osoby i wiele innych.

Przychodzą kolejne dni. Wszystkie trybiki działają jak dawniej, jednak coś się zmienia. Każde wydarzenie, które wywołuje szok i daje do myślenia, jest potrzebną lekcją.

Najlepiej byłoby, gdyby te dni się nie zdarzały, jednak wszystko dzieje się po coś.

I nieraz kończy się szczęśliwie, otwierając tylko wiele szufladek w głowie.


0 Komentarze: