![]() |
Jest 8 lutego 2009 roku. O godzinie 19:00 jesteś umówiona na spotkanie z chłopakiem poznanym przez internet.
Koleś w rzeczywistości wygląda jeszcze fajniej niż na zdjęciu. Rozmawiacie przez kilka godzin. Nagle rozpina kurtkę i spod niej wyłania się czarny golf.
Czarny, wełniany golf.
Nie byłoby w tym nic złego, bo wcale źle nie wyglądał (a nawet dodawał mu charakteru...), ale...kiedy byłam małym dzieckiem nienawidziłam golfów, ponieważ mam krótką szyję - a może nawet jej brak! ;) Golfy gryzły, wkurzały, były przeze mnie znienawidzone tak bardzo, że kiedy zobaczyłam ten sweter nawet nie na moim ciele, to przeszły mnie ciarki.
Przez traumę z dzieciństwa bardzo dobrze zapamiętałam jak wyglądał tamtego wieczora.
Jest 8 lutego 2016 roku. O godzinie 20:50 idziesz ze swoim facetem do kina. Starego, klimatycznego kina, bo i dzień wyjątkowy.
Ma być wesoło, nastawiasz się pozytywnie, nic nie zepsuje tego wieczoru.
Film się rozpoczyna.
Któraś z pierwszych scen brzmi mniej więcej tak:
"-Bez sensu to wszystko. Kto tak randkuje? Przez internet...?! Przecież normalni ludzie się tak nie poznają...
-Przestań, załóż ten biały golf i idź na tą randkę!"
Zbieżność wydarzeń jakby...nieprzypadkowa...?
Zwiastun -> KLIK
Nieźle. To musiało być fajne uczucie w tym kinie wtedy. :)
OdpowiedzUsuńPS: Jaki to był film?
Było...przezabawnie :)
Usuń"Planeta singli". Polecam, nawet jeśli nie randkowało się nigdy przez internet... ;)